Poczuła jakby unosiła się kilka centymetrów nad Ziemią. Jakby unosił ją sam głęboki wdech. To pasja dodawała jej Energii. Znała dokładnie cel swojej Drogi. Wiedziała co chce robić, dokąd zmierza i co chce osiągnąć. Znakami drogowymi w jej wędrówce były Marzenia. To nimi się kierowała.
Słuchała Intuicji, która podpowiadała kierunek Marzeniom.
Wsłuchiwała się w siebie i działała.
Te działania nie powodowały jej zmęczenia. Może tylko fizyczne. Bo w głowie i w Sercu fruwała. Pomysły, niczym sztuczne ognie wybuchały kolorowo i radośnie.
Czuć swoje flow, być na swoim miejscu w Życiu, jakie to niesamowite szczęście! – myślała uśmiechając się.
Tak długo błądziła szukając siebie.
Tak wiele lat szukała swojej drogi. Swojej ścieżki. Choćby ledwo widocznej pośród chwastów! I nareszcie ją odnalazła. Piękną Drogę Życia. Wszystko układało się w spójną całość. Na tej Drodze spotykała właściwych Ludzi. Choć zdarzali się i tacy… niewłaściwi.
Ona jednak widziała, że wszystko jest po coś. I że od Każdego może się czegoś nauczyć. Na przykład cierpliwości.
Wykonując kolejne czynności, czuła WDZIĘCZNOŚĆ. Czuła płomień w Sercu.
Ten płomień ogrzewał ją i oświetlał jej Drogę.
Czasem krętą, czasem wyboistą, ale kiedy wewnątrz powiek ma się odmalowaną wizję, przeszkody pokonuje się z większym zapałem.
Ufała, że idzie w dobrym kierunku. Czuła to. Ale też dawała sobie prawo do jego zmiany.
Czuła wdzięczność za miejsce, w którym była. Tu i teraz.